Stu ludzi w setnym numerze MICE Poland: Mniejsze budżety, większa świadomość

Barbara Koper-Ochelska, z-ca dyr. ds. organizacji konferencji i imprez Allianz Polska
Motywacja ważniejsza niż integracja
W ciągu ostatnich kilku lat wyjazdy incentive przestały być już tylko wyjazdami integracyjnymi, a stały się głównie motywacyjnymi. Na przestrzeni tych lat wyraźnie zauważalne jest powiązanie podróży incentive z planowaniem uzyskania wyższych wyników w firmie – są przygotowywane z myślą o najlepszych sprzedawcach. Jeśli chodzi o organizację wyjazdów, to dzięki znacznemu zwiększeniu się na rynku liczby agencji eventowych mieliśmy bogatsze i lepsze oferty. W przypadku naszej firmy głównie jednak korzystaliśmy ze sprawdzonych partnerów, którzy spełniali nasze oczekiwania. Pomimo ubiegłorocznego kryzysu i obniżenia budżetów na tego typu przedsięwzięcia w wielu firmach, agencje eventowe i incentive starały się dostosować ofertę do możliwości finansowych klientów, nie tracąc na jej jakości.

Magdalena Galińska, kierownik ds. zakupów Polpharma Biuro Handlowe
Z postawy biernej do aktywnej
Na przestrzeni ostatnich lat na polskim rynku powstało wiele agencji eventowych – część z nich, która liczyła na realizację spektakularnych eventów wielce się rozczarowała. Niektóre firmy oferują od lat te same, znane już programy w zakresie zajęć integracyjnych, w myśl powiedzenia, że „jeśli książka jest dobra, to po co ją zmieniać”. O przetrwaniu agencji, moim zdaniem, decydować będzie unikalna oferta, najwyższej jakości realizacja i transparencja kosztowa. Istnieje wiele agencji, przy czym zbyt często jedne nie odróżniają się niczym od pozostałych. Niektóre zaczynają jednak tworzyć autorskie programy i aktywnie oferować je klientom, aby zdobyć więcej zleceń. Zauważam także pozytywny trend odchodzenia agencji od idei bycia firmą na rzecz oferowania wyższej jakości usług, w ramach pewnej specjalizacji.

Piotr Malesa, dyrektor departamentu Trade Marketingu PTK Centertel
To już dojrzały rynek
Na pewno zmieniło się podejście agencji do realizacji projektów eventowych i incentive. Firmy okrzepły na rynku i stały się dzięki temu bardziej profesjonalne. Narzędzia MICE są także w inny sposób postrzegane przez samych zleceniodawców. W moim odczuciu to postrzeganie kształtowało się na zasadzie sinusoidy. Z początku obserwowaliśmy długi okres wzrostu – firmy odkryły eventy i incentive, nie liczyły się zbytnio z kosztami przy zlecaniu projektów. Później nastąpił okres przestoju. Kryzys zahamował na jakiś czas liczbę tego typu imprez i ich spektakularność. Dzisiaj obserwujemy kolejne polepszenie sytuacji. Tym, co odróżnia wydarzenia organizowane teraz, od tych sprzed lat, jest fakt, że ważną rzeczą dla większości zleceniodawców stało się mierzenie efektów, jakie osiągają dzięki imprezom.

Justyna Skubis, dyrektor zarządzająca SOIT
To były budżety…
Wspominając czasy sprzed 8 lat i działania mojej ówczesnej firmy z wykorzystaniem narzędzi MICE, mogę jedynie się rozmarzyć. To był czas, kiedy imprez firmowych było bardzo wiele, a budżety na nie bardzo duże. Narzędzia MICE były bardzo chętnie wykorzystywane przez wszystkie działy firmy i często pojawianie się spotkań w kalendarzu firmowym było dość spontaniczne i niewiele miało wspólnego z całościową strategią działań. Tylko programy incentive travel były włączone do strategii działu sprzedaży i zaplanowane z dużym wyprzedzeniem jako część całego programu wsparcia sprzedaży. Dzisiaj sytuacja w firmach wygląda zdecydowanie inaczej. Budżety przeznaczane na eventy są zdecydowanie mniejsze – już nie wypada „tak się bawić”. Firmy dokładniej planują swoje działania w obszarze MICE.

Więcej wypowiedzi w setnym numerze MICE Poland, styczeń 2012